Kto korzysta z katalogów sprzedaży wysyłkowej? 3 Suisse, Bon Prix, Mango, czy to funkcjonuje? Kiedy byłam dzieckiem katalogi cieszyły się niezwykła popularnością. Nie żeby ktoś coś kupował, Boże uchowaj, bo jak tu zamówić coś zza żelaznej kurtyny, z tajemniczego kraju, zwanego przez niektórych NRF, innych RFN, będącym ojczyzną Nietschego, Beethovena (nie mylić z psem, o Ludwika tu chodzi), Bismarcka od śledzi, Helmuta od Koli oraz Angeli od Merkel, czyli naszego zachodniego sąsiada – Niemiec. W czasach, kiedy w telewizji były dwa programy, a o antenach satelitarnych nikt nie słyszał, katalog sprzedaży wysyłkowej był oknem na inny, lepszy świat. Roiło się w nim od ubrań o modnym kroju, dziwnych sprzętów do wyrabiania muskulatury (czy ktoś pamięta jeszcze sprężyny do rozciągania?), różnych sprzętów użytku domowego, egzotycznych pościeli, firan i zestawów dywaników do łazienki z uroczym futerkiem na klapę sedesową.
Moja mama bardzo dbała o bycie modną Polką w trudnych czasach, więc katalogi zawsze się jakieś w domu znajdowały. Na pewno w ich dostarczaniu niebagatelną rolę odegrała nasza znajoma, która na stałe się w Niemczech osiedliła i tam pozostaje po dziś dzień. Mama często przeglądała strony o modzie damskiej, czasem odrysowywała jakiś szczególnie wpadający w oko krój żakietu czy sukienki, po czym uprawiała jakieś czary-mary, aby zdobyć materiał i zadowolona szła do krawcowej, aby jej uszyła strój na wzór tego z katalogu. I choć zabrzmi to może nieskromnie, wszak to moja Mama, ale zawsze wyglądała szałowo, aż ją ludzie na ulicy potrafili zaczepić.
Dzieci też miały niezłą frajdę z przeglądania poszczególnych stron. A to wpadła w oko koszulka z kolorowym nadrukiem „Dirty Dancing”, którego rodzice nie pozwolili obejrzeć na video, bo polski tłumacz nadał mu tytuł „Wirujący seks”, więc na pewno będzie się roiło od scen nieodpowiednich dla dzieci w wieku szkolnym, a to koronkowe biustonosze, w których widać było (o zgrozo!) sutki, a to majtki ze sznurkiem (kiedyś nikt nie wiedział, co to stringi), ukazujące kształtne pośladki modelek w pełnej krasie, a wzbudzające wesołość wśród oglądających je dzieci (goła pupa, goła pupa!). Dech w piersiach zapierały przezroczyste wanny i łóżka opalające, w których bez żadnego skrępowania wylegiwały się istoty płci obojga. Cóż… nagość nie była kiedyś tak powszechna jak dziś i byle pośladek potrafił na długo pozostać w pamięci. Ostatnio dowiedziałam się za sprawą mojej koleżanki, która wraz z towarzyszami zabaw to wyśledziła, że prezentowano tam również urządzenia do masażu intymnego dla pań ;) i choć dzieci nie wiedziały, do czego to właściwie służy, to i tak rechotały jak żaby w płytkim stawie w ciepłą, letnią noc.
Nasyciwszy jednak me słodkie, niewinne oczęta egzotyczną golizną, wracałam co i rusz do sekcji z Barbie, będącymi jeszcze wtedy daleko poza moim zasięgiem, bowiem nie mogłam wzorem Mamy uszyć ich u krawcowej. Godzinami wpatrywałam się w różne modele lalek, podziwiając ich plastikowy wdzięk i urodę. Wzdychałam do nich, śniłam o nich nocami, by nad ranem przebudzić się w szarej rzeczywistości, jakże odmiennej od tej w katalogu OTTO. A tam przecież były nie tylko lalki, ale i salon fryzjerski, i konie, i sypialnia, i może nawet sklep. Przy niektórych produktach było napisane „NEU”, więc wymyśliłam sobie, nie znając języka obcego, że to pewnie dlatego, że już niedostępne w sprzedaży, a zdjęcia zostawili, żeby się pochwalić, że coś takiego w ogóle było :D
Wśród licznych modeli pań i mniej licznych panów była też i ona ... Piękna, długowłosa i z magicznym sprzętem do zaplatania włosów w urocze niby-warkoczyki, wydającym mi się wówczas cudem techniki. Nigdy, przenigdy nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę ją miała. Kiedy jednak odkryłam niczym Kolumb, że na e-bayu można znaleźć niemal wszystko, szybko odświeżyłam sobie mój zapomniany „język wroga”, czyli niemiecki i po nawiązaniu kontaktu ze sprzedawcą w sprawie ustalenia możliwości wysyłki do Polski, wylicytowałam J
Mesdames et Messieurs, Ladies and Gentlemen, Meine Damen und Herren, Panie i Panowie! Pozwólcie, że przedstawię Wam (tu proszę wyobrazić sobie odgłos werbla i talerzy perkusyjnych) Twirly Curls Barbie z 1982 roku!
Tym samym jedna z pań z mojej Dream Team jest już odfajkowana J Następne czekają w kolejce.