Obserwatorzy

środa, 18 kwietnia 2012

Zapuściłam się – to zdrowo ;)

Nigdy nie byłam miłośniczką wymiatania kurzu spod szaf, ani latania na mopie, toteż powyższy fragment piosenki, ba! cała piosenka „Przewróciło się” mógłby zostać moim manifestem kwietniowym, jako że taki miesiąc nam miłościwie panuje. Ale ja nie o tym chciałam, bo tak naprawdę autor ma na myśli to, że długo już nic nie pisał na swoim blogu. Tak długo, że aż mu wstyd. Na domiar złego miał czas tylko na pobieżne przejrzenie notek u swoich podglądanych blogopisarzy, a na zostawienie komentarza już nie. Niniejszym autor bije się w piersi, oddaje pokłony i szacun i solennie obiecuje poprawę, ale może od przyszłego miesiąca, bo w tym czeka go jeszcze niezły maraton w pracy. To on jest główną przyczyną blogowego niebytu. I oczywiście przesilenie wiosenne, bo przecież na to wszystko można zwalić. Na pewno nie bez znaczenia jest też fakt, że w 1986r. w Czarnobylu, a to od naszej wschodniej granicy, gdzie leży moje miasto całkiem niedaleko, wybuchł reaktor jądrowy w bloku energetycznym nr 4.  Skutki odczułam właśnie teraz, bo z promieniowaniem nigdy nic nie wiadomo i coś może się ujawnić dopiero po latach, w naszym przypadku po 28. Nawet pomimo wypicia w tym sławetnym 1986r. płynu Lugola, oj, jaki był ohydny. Nawet garść cukierków nie pomogła na zneutralizowanie tego smaku.

Poza tym wróciłam na chwilę, dłuższą jak się okazało, do mojego innego hobby, czyli czytania książek, które jak wiadomo, rozwija wyobraźnię, poszerza horyzonty, wzbogaca słownictwo, czyli przynosi same korzyści. No, może poza psuciem wzroku, bo czytać najbardziej lubię w łóżku, a tam oświetlenie słabe.

Cóż ja tam jeszcze porabiałam? Ach, postanowiłam zbudować domek dla lalek. Oczywiście nie sama, ponieważ domek ma wykonać ze sklejki mój osobisty mąż. Ja jednak mam się zając jego projektem oraz wystrojem wnętrza. Długo się zastanawiałam, co w tym domku ma być i ogólny zarys w mojej głowie już siedzi. Problem jest w tym, żeby przelać to na papier i rozrysować poszczególne poziomy i piony tak, żeby mój Bob Budowniczy wiedział o co mi chodzi. Na dodatek Pan Konstruktor zażyczył sobie rysunku w skali, buhahaha! więc wyzwanie mnie czeka nie lada. No i jeszcze ambitnie założyłam, że większość mebli wykonam własnoręcznie w oparciu o pomysły z My Froggy Stuff, której kreatywność uwielbiam, w związku z czym maniakalnie kompletuję pudełka, nakrętki od butelek i buteleczek, rolki po papierze toaletowym (nigdy dotąd nie sądziłam, że mogą się do czegokolwiek przydać, może poza rozpałką do ogniska), zamawiam koraliki, okleiny i inne drobiazgi. Na razie efektem moich starań jest fragment wyposażenia kuchni, czyli zestaw szafek ze zlewem, kuchenką i piekarnikiem. W kolejnym rzucie ma powstać lodówka. Pudełko odpowiedniej wielkości już znalazłam, styropian też, teraz potrzebuję tylko kilku wolnych wieczorów. Z tym niestety będzie najtrudniej…

A teraz ktoś w ogóle niezwiązany z tematem. Z dzieciństwa jej nie pamiętam, z niczym mi się nie kojarzy i chyba jej nawet nie lubię. Ciekawe, czy znajdą się jacyś jej fani… Oto ona, Sweet Roses P.J. 1983. Inne P.J. są sexy, modne, zadziorne, a tu taka delikatna, ciepła kluseczka o twarzy przypominającej porcelanową lalę. Zupełnie bez charakteru. Przywodzi mi raczej na myśl miłosierną Samarytankę, którą porusza los bezdomnego kotka, rozmarzoną romantyczkę, fankę Barbary Cartland, wiecznie bujającą w obłokach. Moim zdaniem wyjątkowo ją skrzywdzili, pakując do pudełka z tak nietrafionej fryzurze. Taką samą nosiła Paula, moja koleżanka z dzieciństwa, aż do momentu pójścia na studia kompletnie nieprzystosowana do ówczesnych realiów. Aż do matury nosiła włosy do pasa, zawsze związane, najczęściej w długi, gdyby warkocz i spięte na karku w kok a’la babcia Gienia. Potem nastąpił zwrot o 180 stopni, Paula ścięła włosy, wyjechała do Stolicy, zaczęła palić faje, jeździć za granicę, modnie się ubierać, barć udział w sesjach modowych, orientować się w muzyce i sztuce. Może więc i dla P.J. jest jakaś nadzieja…



Czy zmiana stroju coś dała?







Przed SPA

Oryginalna w pudełku, skradziona z ebaya