Obserwatorzy

wtorek, 13 grudnia 2011

Katalog Otto

Kto korzysta z katalogów sprzedaży wysyłkowej? 3 Suisse, Bon Prix, Mango, czy to funkcjonuje? Kiedy byłam dzieckiem katalogi cieszyły się niezwykła popularnością. Nie żeby ktoś coś kupował, Boże uchowaj, bo jak tu zamówić coś zza żelaznej kurtyny, z tajemniczego kraju, zwanego przez niektórych NRF, innych RFN, będącym ojczyzną Nietschego, Beethovena (nie mylić z psem, o Ludwika tu chodzi), Bismarcka od śledzi, Helmuta od Koli oraz Angeli od Merkel, czyli naszego zachodniego sąsiada – Niemiec. W czasach, kiedy w telewizji były dwa programy, a o antenach satelitarnych nikt nie słyszał, katalog sprzedaży wysyłkowej był oknem na inny, lepszy świat. Roiło się w nim od ubrań o modnym kroju, dziwnych sprzętów do wyrabiania muskulatury (czy ktoś pamięta jeszcze sprężyny do rozciągania?), różnych sprzętów użytku domowego, egzotycznych pościeli, firan i zestawów dywaników do łazienki z uroczym futerkiem na klapę sedesową.
Moja mama bardzo dbała o bycie modną Polką w trudnych czasach, więc katalogi zawsze się jakieś w domu znajdowały. Na pewno w ich dostarczaniu niebagatelną rolę odegrała nasza znajoma, która na stałe się w Niemczech osiedliła i tam pozostaje po dziś dzień. Mama często przeglądała strony o modzie damskiej, czasem odrysowywała jakiś szczególnie wpadający w oko krój żakietu czy sukienki, po czym uprawiała jakieś czary-mary, aby zdobyć materiał i zadowolona szła do krawcowej, aby jej uszyła strój na wzór tego z katalogu. I choć zabrzmi to może nieskromnie, wszak to moja Mama, ale zawsze wyglądała szałowo, aż ją ludzie na ulicy potrafili zaczepić.
Dzieci też miały niezłą frajdę z przeglądania poszczególnych stron. A to wpadła w oko koszulka z kolorowym nadrukiem „Dirty Dancing”, którego rodzice nie pozwolili obejrzeć na video, bo polski tłumacz nadał mu tytuł „Wirujący seks”, więc na pewno będzie się roiło od scen nieodpowiednich dla dzieci w wieku szkolnym, a to koronkowe biustonosze, w których widać było (o zgrozo!) sutki, a to majtki ze sznurkiem (kiedyś nikt nie wiedział, co to stringi), ukazujące kształtne pośladki modelek w pełnej krasie, a wzbudzające wesołość wśród oglądających je dzieci (goła pupa, goła pupa!). Dech w piersiach zapierały przezroczyste wanny i łóżka opalające, w których bez żadnego skrępowania wylegiwały się istoty płci obojga. Cóż… nagość nie była kiedyś tak powszechna jak dziś i byle pośladek potrafił na długo pozostać w pamięci. Ostatnio dowiedziałam się za sprawą mojej koleżanki, która wraz z towarzyszami zabaw to wyśledziła, że prezentowano tam również urządzenia do masażu intymnego dla pań ;) i choć dzieci nie wiedziały, do czego to właściwie służy, to i tak rechotały jak żaby w płytkim stawie w ciepłą, letnią noc.
Nasyciwszy jednak me słodkie, niewinne oczęta egzotyczną golizną, wracałam co i rusz do sekcji z Barbie, będącymi jeszcze wtedy daleko poza moim zasięgiem, bowiem nie mogłam wzorem Mamy uszyć ich u krawcowej. Godzinami wpatrywałam się w różne modele lalek, podziwiając ich plastikowy wdzięk i urodę. Wzdychałam do nich, śniłam o nich nocami, by nad ranem przebudzić się w szarej rzeczywistości, jakże odmiennej od tej w katalogu OTTO. A tam przecież były nie tylko lalki, ale i salon fryzjerski, i konie, i sypialnia, i może nawet sklep. Przy niektórych produktach było napisane „NEU”, więc wymyśliłam sobie, nie znając języka obcego, że to pewnie dlatego, że już niedostępne w sprzedaży, a zdjęcia zostawili, żeby się pochwalić, że coś takiego w ogóle było :D
Wśród licznych modeli pań i mniej licznych panów była też i ona ... Piękna, długowłosa i z magicznym sprzętem do zaplatania włosów w urocze niby-warkoczyki, wydającym mi się wówczas cudem techniki. Nigdy, przenigdy nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę ją miała. Kiedy jednak odkryłam niczym Kolumb, że na e-bayu można znaleźć niemal wszystko, szybko odświeżyłam sobie mój zapomniany „język wroga”, czyli niemiecki i po nawiązaniu kontaktu ze sprzedawcą w sprawie ustalenia możliwości wysyłki do Polski, wylicytowałam J
Mesdames et Messieurs, Ladies and Gentlemen, Meine Damen und Herren, Panie i Panowie! Pozwólcie, że przedstawię Wam (tu proszę wyobrazić sobie odgłos werbla i talerzy perkusyjnych) Twirly Curls Barbie z 1982 roku!






Tym samym jedna z pań z mojej Dream Team jest już odfajkowana J Następne czekają w kolejce.

12 komentarzy:

  1. heh,aż się łrezka prawie w oku zakręciła :) Sama miałam koleżankę,która to miała rodzine w RFN (nie w NRD) i stamtąd przysyłano jej katalogi :) MOgłyśmy godzinami siezieć nad tymi knigami i oglącać "cuda" z Zachodu....Ehhh...A dziś jak katalog tafia czasem do skrzynki na listy,to kończy szybko w piecu........

    Piękna lalka :) Gratuluję nabytku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj pamiętam te grube katalogi pełne cudów. Z koleżankami oglądałyśmy zdjęcia i meblowałyśmy swoje domy w wyobraźni pięknymi rzeczami- pstrokate draperie przy łóżkach z baldachimem, puchate dywaniki w kibelku i pełno błyszczących drobiazgów... Gratuluję spełnienia jednego z dziecięcych marzeń!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też to wszystko pamiętam. Rodzice pozwalali nam, szkrabom, oglądać cuda w katalogach, a potem te miłe, sympatyczne szkraby zmieniały się w okropne bachory, wrzeszczące: Mamo kup!, Tato kup!
    Co ciekawe, lalek w katalogach kompletnie nie kojarzę. Stroje - owszem, dziwne przyrządy kuchenne - owszem, durnostojki - jak najbardziej, a lalek - nu nu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajny wpis :D ja to dobrze pamiętam, chociaż u mnie w domu nie było nigdy naszych własnych katalogów, ale zawsze coś się widziało u sąsiadów. Pamiętam bardzo domki dla lalek, ale ani jedna Barbie nie utkwiła mi w głowie… może dlatego, że było ich za dużo? Pamiętam też te piękne mieszkania…
    Ale uczucie dostania wymarzonej lalki znam bardzo dobrze, bo tak samo nabyłam Music Lovin’ Barbie, obsesję dzieciństwa, też eBay mi pomógł… :D Twoja jest piękna!
    Aga (fleurdolls)

    OdpowiedzUsuń
  5. Katalogi, u mnie przynajmniej, funkcjonują do dzisiaj :) Mama z babcią zawsze coś zamawiają.
    Ale będąc dzieckiem pamiętam, ze uwielbiałam oglądać strony z ozdobami świątecznymi, gdyż kiedy miałam około 8 lat na tym cudownym świecie, Barbie były już normalnie w sklepach.
    Fajnie się czyta Twoje posty :) A Barbie prześliczna i najważniejsze, że jest spełnionym marzeniem z dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie też katalogi są wszechobecne i zawsze chętnie je oglądam ;) Ale moje dzieciństwo, tak jak Paumar, przypadło kiedy Barbie można było oglądać już na sklepowych półkach i to w pokaźnych ilościach. Miałam taki jeden ulubiony sklep w swoim mieście gdzie całe piętro przeznaczone było dla dziewczynek, a lalki Barbie zajmowały caaaalutką ścianę - mogłam tam stać godzinami i podziwiać :)

    A co do Twojej lalki - gratuluję spełnionego marzenia! - doskonale wiem co to za uczucie ;) Barbie jest pięknie zachowana, a włosy ma idealne!

    OdpowiedzUsuń
  7. Basie przepiękna z taką delikatną urodą.
    Pamiętam jak katalogi Bon Prix pojawiły się w Polsce i można już było normalnie coś z nich zamawiać. Ale był szał ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Katalogi pamiętam, oj tak.
    Lalka śliczna, uwielbiam Barbie z lat 80.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękna lalka- gratuluję spełnienia marzenia!
    Również lubię lalki z lat 80 tych i wcześniejsze- mają swój urok.

    OdpowiedzUsuń
  10. haha no sutki pozostawały w pamieci. Pamiętam, zwsze się limpiłem na tą goliznę ;D
    Panna bardzo ładna ze względu iz lubie te starsze malunki oka :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ile to ja czasu spędziłem na przeglądaniu tych katalogów, godziny a wręcz tygodnie! Te katalogi, to był inny świat, z moim bratem wycinaliśmy z nich co fajniejsze rzeczy i udawaliśmy, że właśnie dane rzeczy kupiliśmy. Mieliśmy rodzinę w Niemczech więc dostawaliśmy te katalogi w kilku egzemplarzach. Ciężkie były jak jasny gwint, mimo iż kartki cieniusieńkie, za to stron 1500 albo i więcej. Do tej pory mam katalog z roku 84, 86 i 89 i czasem je przeglądam, tak żeby wspomnieć swoje młode lata. Cóż, sentyment wielki.

    OdpowiedzUsuń