Obserwatorzy

wtorek, 29 listopada 2011

Poszukiwany, poszukiwana

Pamiętacie tę starą komedię Barei? Stanisław Maria Rochowicz w związku z pewnymi zawirowaniami w życiu musi się ukrywać w kobiecym przebraniu. Przyjmuje więc pseudonim zawodowy „Marysia” i jako pomoc domowa służy niewiedzą i brakiem doświadczenia różnym osobom. Film ten, jak chyba każdą komedię tego znakomitego reżysera, oglądałam wielokrotnie. Za każdym kolejnym razem śmieszy coraz bardziej.
Uwielbiam używać w życiu tekstów wyjętych żywcem z filmu. Nieważny kontekst, ani czy osoby, które za chwilę usłyszą znamienne słowa będą w ogóle kojarzyć, skąd one pochodzą. Jeśli nie, trudno, wyjdę na głupka, który plecie androny, nie pierwszy raz zresztą, był czas przywyknąć J  Cóż jednak może  być przyjemniejszego niż na standardowe pytanie „kto tam?” kiedy stuka się do drzwi, odpowie się „Otwieraj, Marysiu, to ja, twój pan!”? Albo kiedy gotując zmierzymy zawartość cukru w cukrze? Albo kiedy ktoś spyta, co robi mój mąż, czyż nie jest miło odpowiedzieć „Mój mąż jest z zawodu dyrektorem”. I nieważne, że nie jest, bo przecież zawsze może być, a jak nie, to „gdyby Wasze dziecko tędy szło do przedszkola i nie mówcie, że nie macie, bo mieć możecie, sprawdzić czy nie ksiądz”. A nie, to już następny film J
Najmilej jest, kiedy spotkamy się z towarzystwem ze studiów, z którym wielokrotnie, czy to przy flaszeczce czegoś mocniejszego, czy przy herbacie i ciastku, rzeczone filmy katowaliśmy. Tu nie potrzeba zachęty, sami z siebie wtrącamy , niczym wujek Staszek - mistrz ciętej riposty, dialogi rodem z Barei. Wszyscy rozumieją, nikomu nie trzeba tłumaczyć, potrafią odpowiedzieć następną kwestią z filmu, czysta przyjemność.
Ale do rzeczy, blog wszak o lalkach. Poszukiwaną jest oczywiście Baśka. Jakiś czas temu kupiłam ją na allegro wraz z zestawem trupków. W zasadzie wtedy jeszcze miałam ambitny plan kupowania lalek córce, ale szybko się okazało, że jednak jestem wstrętną matką i nie chcę się z dzieckiem podzielić zabawkami. Powiem więcej, jestem gorzej niż wstrętna, bo jej zabawkami się bawię, owszem, a swoich nie daję. (Zaraz zapuka do drzwi opieka społeczna, albo policja, albo i ksiądz i dostanę za swoje, o ja wyrodna!) Myślałam, że identyfikacja lalki to Pan Pikuś, wszak istnieją blogi z obszernymi opisami, całe strony poświęcone identyfikacji lalek, bogate galerie na flickerze. Oj naiwna, naiwna, naiwna jak dziecko we mgle. Przeszukałam co mogłam i utknęłam. Nie znalazłam mojej lalki. Pogodziwszy się z moim jakże okrutnym losem (aha! To kara za niedzielenie się z córką!), schowałam Barbarę do szafy, po czym szperając w poszukiwaniu skarbów, znalazłam identyczną na brytyjskim e-bayu. W zestawie trupków, bez opisu. Ale ta sama biżuteria, ten sam makijaż, to samo oko. Czyli jest chociaż pewne, że to nie złodziejka i nie ukradła świecidełek koleżance.
Tak się prezentuje, po lekkim spa.




Kolczyki ma jak Jewel & Glitter, więc może to jakaś modyfikacja? Czy to w ogóle jest możliwe? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, proszony jest o pomoc w identyfikacji. Być może jest owa pani poszukiwana za liczne przestępstwa, oszustwa matrymonialne, albo plucie do piwa? Za to ostatnie grozi kara dożywotniego pozbawienia zniżek na alkohol w ulubionym pubie, więc sprawa jest bardzo poważna.

10 komentarzy:

  1. Takie koczyki później się powtarzały w kilku jeszcze przypadkach. Nie jestem na 100% pewna, ale stawiam na Avon Winter Velvet Barbie 1995 ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj ty niedobra! Dziecku lalki zabierac?!
    A panny nie kojarze, chociaż modyfikacja to mało powiedziane.. nie raz się zdarzało że lalka miała ten sam mold a moża ją było tylko po rączkach rozpoznac;p

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Privace: Dzięki Ci o wielka! To jest to! Sprawdziłam jej ponownie stan owłosienia i znalazłam jednak ślad niegdysiejszej grzywki. Była przystrzyżona, a oryginalnie wrootowana w jakimś dziwnym miejscu, więc założyłam, że jest to lalka bezgrzywkowa. Ale jej ktoś jesień średniowiecza z włosami zrobił... To nic, może mamunia kiedyś znajdzie czas i jeszcze raz uczesze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, ja uwielbiam filmy Barei :) "Poszukiwany...", "Zmiennicy", czy "Alternatywy" po kilkadziesiąt razy wałkowałam.
    Basia bardzo ładna. A dodam, że moja indianka też takie kolczyki ma :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Za plucie do piwa to co najmniej dożywotni nakaz słuchania "dokonań" Ich Troje :D
    Stare, polskie komedie są przecudne. Mój numer jeden to "Nie lubię poniedziałku", a filmy Barei plasują się na kolejnych miejscach na podium.
    Kiedy przeczytałam wstęp, to wydawało mi się, że wystylizujesz Basię na "poszukiwaną"

    OdpowiedzUsuń
  6. A propos cytowania filmów, mam to samo. Tyle, że moje ulubione cytaty pochodzą z "Kogla-Mogla" i "Galimatiasu" ;)
    Dobrze, że bezimienna została już zidentyfikowana! ;) Rzeczywiście, to Avonowa Baśka ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh! Cytowanie filmów - chyba każdy tak ma :) Może akurat na te jestem ciut za młoda, ale teksty z komedii z lat 90 to standard mojego pokolenia :)

    A co do Basi wygląda teraz uroczo :) Fajny pomysł ze zrobieniem z niej zbiega! Super, że udało się ją zidentyfikować :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za odwiedziny i za identyfikację ! Pasowała mi właśnie na taką zimową ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny pomysl z ta uciekinierka. :) Zapraszam do mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. uwielbiam filmy które wspomniałaś, zachęciłaś mnie do ponownego obejrzenia Misia i Poszukiwany Poszukiwana!
    muszę przyznać, że Twój avatar z Aaricią przyciągnął mnie do Twojego bloga :)

    świetnie wyglądają lalki po odświeżeniu przez Ciebie, podziwiam! u mnie trudno odróżnić które zdjęcie jest sprzed a które po odszczurzeniu

    OdpowiedzUsuń